kwi 24 2004

Eh...


Komentarze: 1

Jak to w zyciu bywa, czasami wszystko sie wali. Wlasnie tak sie stalo. Szablon pare dni temu mi sie skasowal, ale to dopiero poczatek. Otoz nie moge wkleic nowego. Co wiecej, nie moge wkleic  nic, tylko przepisywac te dlugasne polecenia! Jeszcze gorsze jest to, ze jesli np. przepisze polecenie na czarne tlo, wszystko inne zniknie! Ale coz, chyba se załoze nowego bloga, ale co wtedy z pozostałymi komentarzami? Zycie mnie nie rozpieszcza.

Wczoraj i dzisiaj gralem  w Blair Witch Project: Sprawa Rustina Parra.

Tuz po przybyciu do Burkittsvile wynajalem pokoj w miejscowym motelu. Potem udalem sie do baru DINNER, by podsluchac miejscowe plotki. Nastepnie swe kroki skierowalem ku radekcji miejscowej gazety, The Register. Tam dostalem najnowszy numer tygodnika. Zaczynala sie noc, wiec pospieszylem do motelu. Przed wejsciem stal jego wlasciciel. Rozpoczalem z nim luzna rozmowe. W jej trakcie powiedzialem wymienilem imie wiedzmy mieszkajacej w okolicznym lesie. Wlasciciel motelu ostrzegl mnie, bym tego nie robil, bo ona sie o tym dowie. Nie zwazajac na ostrzezenie poszedlem spac. Od tamtego momentu zaczelo dziac sie cos dziwnego. Drzwi od lazienki zatrzasnely sie iruszaly sie tak, jakby ktos chcial je uporczywie otworzyc bez uzycia klamki. Krotko moiwac, ktos sie z tamtej strony dobijal. Wzailem z walizki caly sprzet, czyli WOW (wykrywacz obecnosci widm), kompas, luger, shotgun, miotacz promienia ladunkowego, hak elektryczny, latarke, aparat i magnetofon. Wyjalem WOW. Zupelnie oszalal! Wyciagnalem miotacz promienia ladunkowego i delikatnie otworzylem drzwi od lazienki. Nikogo tam nie bylo, tylko swiatlo bylo zgaszone. WOW nie wskazal juz nic. Zapalilem swiatlo w lazience. W tej chwili pokazal sie ON! Jakies przezroczyste widmo przeszedlo przeze mnie i ucieklo na zewnatrz nie uzywajac drzwi. Szybko pogonilem za nim i wypalilem serie z miotacza promieni. On schowal sie w jakims budynku, widzialem jak wbiegl, tylko do jakiego? Ostroznie stapalem po zwirowej drodze, kierujac latarke na okna. Nic. Obok kosciola i na cmentarzu? Zero odbioru. Zaraz, zaraz! Obok kosciola, tuz przy scianie jest maly sygnal! Powoli przeszukiwalem teren. Zblizylem sie do ratusza. WOW znowu oszalal! Wiec widmo bylo w tym budynku.Wszedlem do niego. Nikogo. Sygnalu tez juz nie bylo. W jednym z pomieszczen zobaczylem szeryfa, ktory byl obrocony do mnie tylem. Chcialem rozpoczac z nim rozmowe, lecz kiedy sie odwrocil, dostrzeglem cos strasznego. Jego oczy nie mialy zrenic, a twarz byla cala zakrwawiona. To byl demon. Szybko wyjalem shotguna i pokazalem mu, co to bron palna! Wyszedlem z budynku i spacerowalem jeszcze dlugo po miescie. Z okien  budynkow wyskakiwaly demony, w ktore zamienili sie wszyscy ludzie, ktorych spotkalem. Nawet staruszek, Peter Durant byl w zyciowej formie - robil fikolki, czepial sie na  drzewach, wykonywal salta. Oczywiscie wszyscy chcieli mnie schrupac;]. A wszystko to dlatego, ze powiedzialem jedno glupie slowo... Nie mam teraz czasu do stracenia, musze znalezc to cos!

don_sotto : :
eluś
25 kwietnia 2004, 21:50
O rety ... nic z tego nie rozumiem ... to ta gra?

Dodaj komentarz