cze 17 2004

Przygody Lazarusa


Komentarze: 1

>Tyle gralem juz w 1 czesc i 2, ze postanowilem napisac opowiadanie o przygodach Lazarza w Burkittsville. Zaczynam od teraz. No to... Start!

Mezczyzna obudzil sie w lesie. Mial okropna rane na glowie. Z jekiem wstal i rozgladal sie dookola. Wokol byly okopy, stala nawet jedna armata. Zauwazyl on, ze ma na sobie mundur oficera Unii, ale nie znal nawet swojego imienia. Chwile potem zauwazyla go mala dziewczynka - nie wiecej niz dziesiec lat.

- Dalej, da pan rade, to niedaleko - pobiegla jedna z sciezek. Mezczyzna powoli podbiegl do jednego pagorka i zabral stamtad szablę. Nastepnie skierowal swe kroki na droge, ktorą podazyla dziewczynka. Po pewnym czasie doszedl do jakiejs farmy. Byla ona umiejscowiona w lesie. Miala w sobie murowana wieze, drewniana stodole i dom. Byla otoczona drewnianym plotem, ktory juz pewnie i tak ledwo sie trzymal. Dziewczynka podbiegla do babci, ktora akurat zamiatala na ganku.

- Babciu!- zaczela nerwowo -Znalazlam go w lesie, ale nie wyglada zbyt dobrze!

- Co ty znowu nabroilas, dziewczyno? - zaczela ze spokojem, lecz gdy zobaczyla bladego jak sciana mezczyzne, powiedziala:" Co za straszna rana! Ten czlowiek juz prawie nie zyje! Zajme sie nim.

Mezczyzna stracil przytomnosc. Potem byly juz tylko strzepki swiadomosci - Robin i jej babcia stojaca nad lozkiem, w ktorym lezal. Potem nic. Pustka. W nocy zaczelo dziac sie cos dziwnego. Wiele duchow dzieci dostalo sie do domu. Jeden z nich, z swiecacymi sie  na niebiesko oczami powiedzial do mezczyzny:"Przylacz sie do nas...". Nagle duch mezczyzny opuscil cialo i zaczal chodzic po domu. Wszedzie widzial duchy. Na pietrze plakalo dziecko. W pewnym pokoju zobaczyl ow dziewczynke, ktora uratowala mu zycie. Ze stolika zabral krzyz. Z koncow krzyza wylatywaly iskry koloru niebieskiego i bialego. Mezczyzna, gdy tylko zobaczyl ducha, podnosil krzyz, a duch krzyczal i ginal. Okazalo sie, ze placzace dziecko za drzwiami na pietrze to byl duch. Gdy zabil wszystkie istoty nadprzyrodzone, podszedl do dziewczynki spiacej na podlodze. Drew w kominku obok zaczelo sie palic, a w ogniu dostrzegl glowe ducha z tymi samymi, niebieskimi oczyma. Duch krzyknal:"Ona jest moja!". Mezczyzna obudzil sie. Nad nim stala dziewczynka.

- Musze juz isc. Lesna pani mnie wzywa. Ale babcia sie toba zaopiekuje.

Stracil przytomnosc. 

- Masz wielkie szczescie, ze Robin akurat tamtedy przechodzila. - zaczela rozmowe.

- W takim razie powinienem jej podziekowac. Gdzie ona jest?

- Dzis rano zniknela, kiedy zajmowalam sie toba.

-CO?!

- Spokojnie, musisz odpoczywac. Jak sie nazywasz? Przeciez nie mozesz chodzic tu jak zywy trup. Musimy cie jakos nazywac.

- Nie wiem... Wlasciwie nie pamietam nawet, jak sie nazywam. Gdzie jest moj mundur?

- Spalilam go. Byl caly przesiakniety krwia. Ty wrociles z lasow bez pamieci. To tak, jakbys zmartwychwstal, tak jak ten z Biblii, Lazarz. Pierwsze koty za ploty, jestem Bess Weaver.

- Dlaczego nie probowala pani powstrzymac Robin?

- Wiesz, jak to jest z dziecmi. Kiedy wbija sobie cos do glowy, nic je nie powstrzyma. Wczesniej te lasy zabtaly mi mojego syna, Jimmy'iego. A teraz zabraly mi moja kochana dziewczynke. Jestes moim dluznikiem. Chce, zebys przyprowadzil mi moja Robin cala i zdrowa. Na stoliku jest pistolet i kilka paczek amunicji. Moze ci sie przydac. Jimmy zbieral bron. Urzadzil sobie za stodala prawdziwa strzelnice. Sa tam butelki i puszki, ale przynajmniej jest do czego strzelac. W korytarzu jest karabin. Kiedy bedziesz juz na tyle silny, by wstac, rozpoczniesz poszukiwania. A teraz musisz lezec.

- Zawsze bylem znany z tego, ze nie lubilem lezec. Przynajmniej tak mi sie wydaje... Czuje sie na tyle silny, ze moge wstac. Lazarus powoli wstal i zabral pistolet oraz paczki amunicji. Nastepnie wyszedl z domu. W stodole i na dworze znalazl jeszcze piecdziesiat paczek amunicji. Potem wrocil do domu i wszedl do kuchni.

- Przestan mi przeszkadzac w gotowaniu - zaczela ostro.- lepiej wyjdz i wyprobuj nowa bron. Musisz sie do niej przyzwyczaic. Lazarz wyszedl z domu i skierowal swe kroki za stodole. Tam, po ustaleniu odpowiedniej odleglosci od puszek i butelek, zaczal strzelac. Trafial za pierwszym razem. Gdy skonczyly sie juz cele, stracil przytomnosc...

                          Ciag dalszy nastapi. Pisze to opowiadanie na podstawie gry Blair Witch Project Czesc2: Legenda Coffin Rock. Oczywiscie doszlem juz o wiele dalej, ale nie bede tyle pisal za jednym razem;].

don_sotto : :
_Ewulka_
18 czerwca 2004, 15:27
no jestem pierwsza ;];] chcialam wczesniej skomentowac ale nie zdazylam teraz wchodze to juz nowa napisales dlatego skomentuje obie.... posdro :)

Dodaj komentarz