Kolejny (szkolny) dzien mam za soba... Na dwoch ostatnich lekcjach mielismy 2 polskie, na ktorych pisalismy prace klasowa. Nie bylo zle (jak dla mnie). Dni plyna zbyt szybko (a zwlaszcza ten ukochany piateczek...;] ). Jak ktos nie siedzi na kanapie caly dzien i ma swoje zajecia, to caly dzien mu splynie tak szybko.
Lubie se przegladac jakies nowe komentarze, nawet nawet ich jest. Do pewnej notki pojawil sie komentarz o takiej tresci "Wiesz co myslalam ze uczysz sie wieczorem znajac ciebie nie spodziewalam sie taki kujon jak ty moze uiczyc sie rano przed samymi lekcjami!! niesamowite o czym swiadczy twoja 2 z matmy moim zdaniem jestes zbyt pewny siebie nie powinienes uwazac sie za lepszego od innych bo tak nie jest i dobrze o tym wiesz nie musze ci chyba o tym mowic."
Po pierwsze: ucze sie zawsze po szkole. To byl wyjatek - bo jak sie mam z matmy uczyc o 24? Juz wolalem se 0 7:00 wstac i sie pouczyc troche (30min.).
Po drugie: Pewnym siebie trzeba byc zawsze (bez przesady, ale zawsze). Jakbym nie byl pewny 5 czy 4 np. ze sprawdzianu, tylko bym se powtarzal "O, kurcze, nic nie umiem!" skazalbym sie na kleske. Przyklad - starozytni Grecy byli pewni zwyciestwa z Persami, ktorych bylo o niebo wiecej. I co? Wygrali.
Po trzecie: Ja nie uwazam sie za lepszego od innych. Spodziewalem sie nawet, ze wszyscy beda ode mnie o niebo lepsi. A tak szczerze - czy to ja sam mowie do siebie na szkolne Boze Narodzenie "Wszystkiego najlepszego, mistrzu"? Czy to ja mowie "Mycyk jest reprezentantem (albo przewodnikiem, dokladnie nie pamietam) naszej klasy"? A moze mowie "On wie wszystko, prosze pani"? Tak wiec widzicie, ze to WY nazwaliscie mnie najlepszym. Mam nadzieje, ze ta sprawe mamy juz za soba. Musze sie jedynie zgodzic z tym, ze irytuje mnie, jesli ktos nie wie dziecinnie prostej rzeczy (np. co to jest kapitulacja).
Jesli ktos uwaza, ze to, co tu napisalem, jest klamstwem, niech to zglosi w komentarzach.